wtorek, 7 października 2014

Dlaczego życie jest niesprawiedliwe?

Od kilku dni mam mętlik w głowie.Moje przemyślenia nie dają mi spokoju.
Gdy w niedzielę wieczorem dowiedziałam się o śmierci Anny Przybylskiej byłam w mega szoku.Była dla mnie najlepszą aktorką,a przede wszystkim wspaniałą matką i żoną.Piękna,młoda i zdolna kobieta przegrała walkę z rakiem.Pamiętam ją z dzieciństwa oraz z teraźniejszych wspaniałych ról filmowych.Niepowtarzalna uroda,poczucie humoru  i ten jedyny na świcie głos...Od kilku dni zastanawiam się czemu życie jest tak niesprawiedliwe.Po świcie chodzi tyle złych ludzi,a Bóg zabiera tak młodą i wspaniałą kobietę.Potrafię sobie wyobrazić co w ostatnim czasie czuli jej najbliżsi.Rok temu mój dziadek zmarł na raka.Życie z taką świadomością jest nie tylko ciężkie dla chorego ale i najbliższych.Okropny ból czuje się gdy patrzysz na osobę,która z dnia na dzień jest coraz słabsza,a śmierć jest tylko kwestią czasu.Ania walczyła do samego końca.Miała po co i dla kogo żyć.Nie poddawała się.Najpierw chciała pożyć jeszcze trochę lat,potem miesięcy a na końcu kilka tygodni.W tej całej sytuacji bardzo cierpią dzieci.Są jeszcze małe i dzieciństwo zmieniło się o 180 stopni.Zacytuję wam fragment wywiadu z Gali:
Ciekawa jestem, co ze mnie wyrośnie (śmiech). Nigdy nie wiesz, co cię w życiu spotka. Dziś jestem szczęśliwa, mam fajnego faceta, mężczyźni się za mną oglądają, dużo gram, ale za chwilę wszystko może się zawalić i będę palce gryźć. Boję się trochę tej starości. Boję się umierania... Bardzo się boję. Wiem, że śmierć jest nieunikniona, całe życie się z nią oswajamy. Ale może dlatego, że mam rodzinę, nie potrafię pogodzić się z myślą, że ktoś będzie po mnie płakał. Ja umieram i mam święty spokój, ale po mnie zostaje żal matki czy rozpacz dziecka. To jest irracjonalne, ale często myślę o tym, jak bardzo skaleczyłabym swoje dzieci, gdybym przedwcześnie umarła. One już nigdy nie byłyby tymi samymi beztroskimi, pogodnymi dziećmi co teraz. Czuję się wtedy strasznie. Dlatego w skrytości liczę na to, że zostanę leciwą babcią wielkiej rodziny, choleryczną i temperamentną, ale też pogodną i rezolutną, która wszystkim pomaga, opiekuje się wszystkimi i ich wspiera.
Po tych słowach łzy napłynęły  mi do oczu.
Jeszcze jedne wspaniałe słowa :Kiedyś najważniejsza dla mnie była miłość, a teraz odpowiem może banalnie: zdrowie. Kiedy jest zdrowie, to i w miłości idzie bardzo dobrze. I nie mam tu na myśli uczuć do partnera czy dzieci, tylko w ogóle do życia. Ja teraz rozumiem, co to znaczy naprawdę cieszyć się każdą chwilą. Doceniam każą minutę. Zawsze powtarzam mojej córce: "Jeśli rzeczy małe nie będą cię cieszyły, to i duże nigdy nie ucieszą".
Niebo powiększyło się o wspaniałego anioła.Ja za to modlę się się za Anię oraz jej najbliższych aby znaleźli w sobie siłę by przetrwać ten smutny i ciężki moment
Sama powtarzała,że chciałaby jeszcze trochę pożyć,niestety stało się inaczej.
Boże miej ją w swojej opiece.